WAZNE POD ROZDZIAŁEM!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
usunełam weryfikacje obrazkowa i teraz anonimy tez moga komentowac, i to takze zadbalam.
Milego czytania ❤
Siedziałam przed lustrem, malując policzki różem. Przejechałam delikatnie po policzku, tworząc zaróżowione kółeczko. Odłozyłam go na miejsce, biorąc do ręki ponownie puder. Musiałam jeszcze bardziej zakryć podczerwienione oczy. Tak, płakałam, a co mogłam innego zrobić po 5 latach milczenia ze strony Justin'a. Nienawidzę go, tak bardzo go nienawidzę.
Ha! Nienawidzisz? O to mi własnie chodziło. Moja podświadomość tańczyła w czerwonej sukience z brylantami i koroną na głowie. Nie prawda! Ja sądze, że nie potrafisz go nienawidzić! Oh! Oczywiście serce musiało dorzucić swoje pięć groszy, prawda. Ono natomiast siedziało w czarnej sukni pośród wspomnień. Może niech ktoś jeszcze się odezwie, co? Przecież mało was w mojej głowie. Moim zdaniem...Zamknij morde rozumie, ok?
Boże, Jasmine, gadasz ze sobą...
Wstałam z krzesła, patrząc na swój strój.
Czarne rurki i zwykła biała bluzka z długim rękawe, a na nogach czarne koturny, zakrywające palce. Faktycznie, wyglądasz jakbyś szła na impreze. No, no faceci będą do Ciebie lgnąć. Wredny głos mojej podświadomość musiał dać o sobie znać. Tak, kurwa! Zamknij morde i wypierdalaj na swoje miejsce! Teraz! Myślisz, że kurwa łatwo jest ubrać się w mini spódniczke i top by każdy facet jebał Cię z oddali skoro jest się szanującą dziewczyną?
Mam pieprzoną nadzieję, że już więcej go nie spotkam.
***
Kiedy weszłam do klubu, poczułam odruch wymiotny. Śmierdziało tu potem, dymem tytoniowym jaki i dymem od zielska, alkoholem pomieszanym z tanimi perfumami. Wolnym krokiem szłam w kierunki baru. Unikałam wzroku ludzi jaki i gwizdów najebanych facetów. Usiadłam na krzesełku. Muzyka dudniła mi w głowie, przywołując lekkie zawroty. Można powiedzieć, że nie jestem do tego przyzwyczajona.
Machnełam ręką na barmana by po chwili czekać na zwykłe piwo z sokiem. Barmanem był dość przystojny, wysoki chłopak. Miał ciemne włosy postawione do góry. Miał to czego jednym słowem pragnęła każda dziewczyna. Chłopak podał mi kufel i uśmiechnął się. Zapłaciłam za alkohol, obracając się w stronę tłumu na krześle.
Wziełam pierwszy łyk i momentalnie tego pożałowałam. Gorzki smak rozszedł się po moim gardle, powodując moją kwaśną mine. Nie piłam od urodzin Jai'a czyli od 8 miesięcy. Ja pierdole...
***
Skończyłam pić trzecie piwo kiedy tłum zacząl klaskać i dopingować komuś po ich środku. Słyszałam wrzaski jakiś dziewczyn i pisk jednej z nich. Serio? Zawsze kiedy tu jestem coś musi się dziać?
Niechętnie wstałam i ruszyłam w tamtym kierunku. Moja znudzona mina zmieniła się na zszokowaną kiedy ujrzałam Alex'a, który próbował odciągnąć Ann-moją przyjaciółkę, jego dziewczynę, od jakiegoś plastiku. Anastazja miała rozwaloną wargę, ale nadal biła tą blondyne z całych sił. Stan przeciwniczki był o wiele lepszy niż mojego skarbeczka. Westchnęłam głośno bo kurwa nikt nie ma prawa tknąc mojej przyjaciółki. Popchnełam jakiegoś chłopaka by dostać się do tego jebanego plastika. Widziałam jak Alex zawiesza na mnie wzrok, może dlatego, że nie wyglądam na trzeźwą i faktycznie tak się nie czuję.
- Ann! - Wrzasnełam przez co dziewczyna spojrzała na mnie, a mój kochany pierdoliny braciszek mógł ją odciągnąć.
- Sam, mówiłam przestań! - usłyszałam jak kumpela tamtej szmaty mówi do niej. Odwróciłam się w jej stronę. Podwinełam rękawy by następnie zdjąć koturny. O! Dzięki temu nawet świat tak bardzo się nie kręci!
- Ty! - Wskazałam na nią palcem. - Wyjaśnisz mi dlaczego miałaś odwagę tknąc moją przyjaciółkę? - Zapytałam. Dziewczyna spojrzała na mnie niepewnie, poprawiając swoje włosy.
Oh poczekaj suko, zaraz nie będą aż tak piękne.
- Pocałowałam tego chłopak i zrobiła przez to wielką aferę. - Warkneła, wysyłając pioruny w stronę Alexa. Ten dziwkarz pozwolił się pocałować tej lafiryndzie na oczach Ann?
- Czekaj! - Krzyknełam. Kurwa mać czy ludzie nie mają co robić tylko nas oglądać? - Ten chuj pozwolił Ci na to? - Zapytałam z obawą w głosie. Nie mógł tego zrobić. Blondynka pokiwała głową widocznie szczęśliwa z powodu swojej odpowiedzi. Bez zastanowienia zamachnełam się, uderzając tą szmate prosto w pysk. I to był błąd. Dziewczyna oddała mi z podwójną siłą. Kurwa. Chwyciłam swój policzek, czując jak się rozpala. Machnełam kolanem, które uderzyło ją w brzuch. Suka zgieła się w pół więc bez problemu chwyciłam jej długie włosy, ciagnąc do góry. Kiedy chciałam zadać jej kolejny cios, poczułam parę ramion, owijających moją talię. Nieznany mi osobnik, który ciężko za to zapłaci, uniósł mnie w powietrze.
- Uspokój się Jass! - męski głos warknął mi do ucha. Wziełam głęboki wdech by po chwili go
wypuścić. Opuściłam ręce w geście poddania. Nie będę mieszała w to jeszcze więcej osób. Wróciłam wzrokiem na tamtą blondynkę, która najprawdopodobnie sprawiła, że na mojej twarzy ukaże się siniak.
- I tak Cię dorwę. - Warknełam. Oh miałaś się uspokoić Jasmine. - Mógłbyś mnie puść za przeproszeniem do kurwu jego jebana mać? - zapytałam najsłodszym głosem jaki mogłam stworzyć. Ramiona mężczyzny opuściły mnie w dół, jednak za nim miałam okazje odejść, zostałam obrócona w jego stronę.
Chciałam wrzasnąć albo i nawet uderzyć tego skurwysyna, ale kiedy ujrzałam jego twarz myślałam, że zemdleje.
Serio? W jeden dzień spotkać dwóch Bieberów to zaszczyt kurwa.
- John. - Mruknełam nie zbyt miło przez co dostałam grymas na jego twarzy. - Eh znaczy miło Cię widzieć. - Poprawiłam się.
John Bieber. Wysoki, dobrze zbudowany brunet. Był podobny do Justina, ale nie aż tak bym mogła ich mylić. Kiedy go poznałam miał szesnaście albo siedemnaście lat, tak myśle. Był pierwszą osobą do zaoferowania mi pomocy w ustatkowaniu się kiedy wprowadziłam się do ich osiedla. Można powiedzieć, że był dla mnie jak brat. Pilnował mnie i jednocześnie starał się mnie chronić. Wiele razy jako dziecko wpadałam w kłopoty, a on mnie z nich wydostawał. Istnieje takie słowo? Chyba tak. Wspierała mnie kiedy Justin zupełnie ignorował moje miłosne wyznania, ale tak samo jak młodszy brat, zostawił mnie, a raczej pożegnał mnie chłodno . Wsiadł do samochodu bez żadnych słów i może dlatego jestem na niego zła.
- Dwóch Bieberów jednego dnia... - wymamrotałam. John uważnie mnie obserwował. - Wiesz, ale za tobą się stęskniłam. - Dodałam i bez żadnych przeszkód schowałam się w jego ramionach. - Tak bardzo...
***
Siedzieliśmy przy barze, a bynajmniej ja siedziałam ponieważ Bieber nie był już wstanie. Chwyciłam jego dłoń by ponownie nie spadł z krzesła. Mogę powiedzieć, że ma słabą głowę ponieważ naprawde nie wypiliśmy dużo, chyba. Brunet wstał by następnie stanąć między moimi nogami, chowając głowę w zagięciu mojej szyi.
Uh stary, serio za dużo wypiłeś.
- Ogólnie, co ty tu robisz? - Zapytałam. Tak dopiero teraz. Chłopak błądził dłońmi po moich udach, nie żeby mi to przeszkadzało. Jego dotyk był delikatny i nie groźny.
- Przeprowadzamy się tutaj. Do wielkiego zamku z lodu... - Szczerze? Dalej juz go nie słuchałam. Wracają tutaj? Do nas? Czyli co, mam znowu przyzwyczaić się do twarzy, a raczej mordy Justin'a? Dzisiejszy dzień nie przestaje mnie zaskakiwać. Na prawdę mam ochotę iść już do domu tylko co ja mam z nim zrobić? Nie zostawie go tu na pastwe losu.
Delikatnie odsunełam na pół przytomnego Johna od siebie by móc wstać. Gdy moje nogi dotkneły podłogi, świat zaczął się kręcić. Kurwa. Zamknełam oczy, ale to jedynie wzmocniło ból głowy. To mamy przejebane. Założyłam jego dłoń na swoje ramie.
- Idziesz spać dzisiaj ze mną staruszku.
- Jasmine, daj spokój. Justin Cię lubi. Zawsze tak było. Mu po prostu jest ciężko po stracie dziadków. To oni byli dla niego jak rodzina. Oni go nauczyli wszystkiego co ważne. Wlepiali mu do głowy, że jest silny. Mimo, że nauczyli go kochać. On... stanowił zagadkę. Wiesz, powiem Ci coś w tajemnicy, ok?
- Tak. Nikomu nie powiem, przyżekam.
- Kiedy byliśmy mali... Nasi rodzice strasznie się kłócili. Pamiętam, że ojciec kiedy nie mógł znaleźć matki, wyżywał się na nas. Moja mama nawet jednego dnia staneła w obronie Justin'a, za co gorzko zapłaciła. Nie zrozum mnie źle, ale jeśli go kochasz, jeśli kochasz mnie jak brata to pozwól nam iść. Tylko nigdy nas nie zostawiaj.
- Nie rozumiem. Mam pozwolić wam iść ,ale nigdy nie zostawiać. O co chodzi?
- Kiedyś zrozumiesz.
Kurwa. Spojrzałam przez okno kiedy bylismy już u mnie w domu. John przez całą drogę, mamrotał coś o konikach i pokemonach, a także o swoim rodzeństwie. Nawet opowiedział mi o Justinie, twierdząc, że muszę go poznać bo to świetny facet. Taksówkarz miał niezły ubaw.
Justin i świetny facet to faktycznie dobrana para.
Jako jebana 10-latka już w nim to widziałam. Miał tą swoją długą grzyweczkę, która przysłaniała mu oczy. Szkoda bo ich kolor był taki piękny. Pamiętam, że nawet jego mama twierdziła, że ma najpiękniejsze oczy na świecie.
Nawet nie wiecie ile bym dała by oglądać je każdego ranka.
By móc dotykać jego policzka, uśmiechając się i czując jego bliskość.
Całować te pełne usta i chować dłonie w jego włosach.
Dobra, koniec.
Odwróciłam się w stronę John'a, który leżał przykryty w moim łóżku. Uśmiechnełam się na ten widok. Po cichutko zdjełam ubrania, zostając w białym topie i czarnych stringach.
Powoli wtargnełam do łóżka obok niego.
Przytuliłam się do jego pleców, całując go w prawy policzek.
***
Mamy częśc druga, drugiego rozdzialu.
Chcialam was po prosic bycie zajrzeli na mojego drugiego bloga. Moze spodoba wam sie motyw i zostaniec tam na dluzej :)
LINK
Oczywiście Dziękuję za komentarze.
Prośba do was: JEŚLI MACIE TWITTERA. MOZECIE POROZSYLAC TE OPOWIADANIE OCZYWISCIE JESLI WASZYM ZDANIEM ZASLUGUJE NA TO :)
PS. KTO CHCE BYC INFORMOWANYM TO POD TYM POSTEM DAJE KOMENTARZ (JAK KAZDY KTO CZYTA) I PODAJE W NIM SWOJA NAZWE.
Cudo !!!! Juz czekam na następny 😍!!!
OdpowiedzUsuńKocham kocham kocham genialne czekam na nn !!!!! ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny, to kiedy next? Życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny ! tt - @invanilie
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial ! Czekam na next!! Oby szybko sie pojawił :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next, świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCudo :*
OdpowiedzUsuńGenialny! Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńNastępny proszę "!!!!!!
OdpowiedzUsuń