czwartek, 26 marca 2015

04. " Steal my heart"

Rozdział beznadziejny, wiem.
Milego czytania ��
Czytasz = Komentujesz
Dziekuje za 16 komentarzy pod ostatnim rodziałem. Jestescie wspaniali ��


Justin Pov:

Impreza trwała od godziny. Alkoholu było wystarczająco dużo jaki i jedzenia.
Oczywiście nie obeszło się bez sprzeczki dwóch idiotów, których wywaliłem na zbity pysk. Najśmieszniejsze było to, że pokłócili się o kieliszek wódki.
Wszyscy bawili się w najlepsze oprócz Jasmine, która pilnowała Mike. Było grubo po 10, ale mały nie miał najmniejszej ochoty iść spać.
John siedział obok nich na kanapie popijając piwo, natomiast Jai ledwo co łaził co chwilę, prosząc by Jas z nim zatańczyła. W jej oczach było widać, że ma na to ochotę, ale za nic w świecie nie zostawi Mike bez opieki osoby odpowiedniej.

Stałem oparty o scianę kiedy dziewczyna o długich ciemnych włosach rzuciła się na moją szyję.
- Justin! - pisneła. Miałem ochotę zrzucić ją z siebie i poprosić by dała mi spokój, ale kultura obowiązuje mimo wszystko.
- Znamy się? - Mruknąłem, zdejmując ręce brunetki ze swojej szyi. Zrobiła smutną minę, ale nie skomentowała tego.
- Nie poznajesz mnie? Nikita. Przyjaciółka mamuśki. - Powiedziała to niby miło, ale wyczułem drwinę w jej głosie.
Czy ona ma jakiś problem co do Mike'a?

Przejechałem wzrokiem po jej ciele i twarzy. Musiała to zauważyć, ponieważ teraz przygryzała wargę, patrząc na mnie seksownym ( chyba chciała bym tak to odebrał) wzrokiem. Cóż przyłapany.. Miała szczupłe nogi i płaski brzuch jaki i klatkę jeśli wiecie co mam na mysli.
- Tak, kojarzę Cię. - Odpowiedziałem, spoglądając za nią ponieważ sytuacja, która się tam działa, zainteresowała mnie.

Jasmine stała naprzeciwko jakiegoś chłopaka, próbując coś powiedzieć, ale on przerywał jej w każdej próbie.
- Przepraszam na chwilę . - Wymamrotałem, widząc jak Jai bierze małego na ręce, a John staje przed Jasmine, która próbuje go odepchnąć. Co tam się dzieje?

Kiedy byłem już wystarczająco blisko, chwyciłem ramię Jai'a by zwrócił na mnie uwagę. Chłopak kiwnął głową, potwierdzając, że wie iż tu jestem. Dopiero teraz ogarnąłem, że Mike płakał, a Jas była na skraju wytrzymania.
- Nie mam zamiaru niańczyć z tobą tego bachora. - Nie znany mi osobnik warknął, zmiejszając odległość miedzy nim, a brunetką.
- Twój pierdolony wybór. Nie obchodzi mnie twoje zdanie także wypierdalaj. - Moja przyjaciółka krzykneła z całej siły. Nie zdąrzyłem zareagować kiedy ten cwel uderzył ją w twarz płaską dłonią. John bez zastanowienia rzucił się na chłopaka, a dziewczyna pod wpływem uderzenia wylądowała na kanapie. Podbiegłem do mojego brata. Chwyciłem jego ramię, odrzucając bruneta na bok. Kiwnąłem na dwóch kolesi, którzy w natychmiastowym tempie wyrzucili chuja na dwór.
Ja pierdole.

Przetarłem dłonią twarz i skierowałem się do Jasmine. Brunetka trzymała się za policzek. Uklęknąłem przed nią, kładąc swoją zimną dłoń na jej obolałym miejscu. Pogłaskałem ją delikatnie chociaż trochę łagodząc ból.
- Wszystko dobrze? - zapytałem, zabierając rękę i kładąc ją na swoim kolanie. Dziewczyna patrzyła na mnie jak przez mgłe. Była aż tak słaba? Przecież mogła by pokazać, że jest silna, a nie... On ją tylko uderzył.. Kobieta musi sobie radzić z takim zdarzeniami.
- Tato! - Moje rozmyślenia przerwał pisk Mike'a, który wtulił się w moją szyje.
- Co kurwa? - Ja i Jasmine powiedzieliśmy w tym samym czasie.
Jakie kurwa tato?

***

Dochodziła północ. Ludzie zmyli się jakieś dziesięć minut temu. Wraz z Johnem, Jai'em (który zasnął z głową na kolanach Jasmine) siedzieliśmy w salonie, oglądając jakieś beznadziejne reality show. Mike spał na mojej klatce piersiowej ponieważ nie można było go ode mnie odciągnąć. Temat "taty" zostawiliśmy na kiedy indziej. Nie miałem głowy do tego dzisiaj. Jedyne czego chciałem to móc się położyć. Chciałbym wtulić się w poduszkę i zamknąć oczy na dłuższy czas czyli jakieś 10 godzin. Jestem zmęczony ostatnimi dniami. Zerknąłem na Jas. Od momentu uderzenia odezwała się zaledwie dwa razy. Unikała kontaktu wzrokowego jaki i fizycznego z każdym z nas oprócz Jai'a. Ten skurwiel wie o co chodziło, a ja nawet nie wiedziałem kim był ten cwel, który rozjebał mi impreze. Nikita jako pierwsza znalazła się obok nas, pytając czy wszystko w porządku, a następnie ulotniła się za tym alfonsem.

Wstałem najwolniej jak potrafiłem by nie obudzić malucha.
- Ide zanieść go na górę. - Poinformowałem reszte by skierować się na drugie piętro. Przekroczyłem próg pokoju gościnnego i ułożyłem go na łóżku.
Przykryłem jego malutkie ciałko kądrą pod samą szyje.
- Mały. Nie jestem twoim tatą i proszę byś tak do mnie nie mówił. - Wyszeptałem. Miałem wielką nadzieję, że słyszy mnie przez sen ponieważ nie potrafiłbym powiedzieć mu tego prosto w twarz. Nie, że jestem słaby czy coś, po prostu wiem, że rozmowa z nim będzie ciężka jeśli się to powtórzy. Czemu musiało paść na mnie, a nie na Jai'a czy John'a? Ja jestem najgorszym wyborem na ojca kurwa.
- Nie musisz mu tego mówić. Sama mu to wytłumacze. - Odwróciłem głowę. Jasmine stała w drzwiach z założonymi rękoma na piersiach, duży tak ogólnie.
- Em... Jasne. - Wymamrotałem, drapiąc się po głowię . Ominąłem ją w drzwiach, delikatnie ocierając się o nią ramieniem.

Leżałem na łóżku, przeglądając kontakty.
No dalej, no.
Napisz przecież nic Ci nie szkodzi.

Klikąłem na numer dziewczyny, wpisując jak najszybciej wiadomość i wysyłając ją.

Jasmine Pov.

- Mamo, a opowiesz mi coś o Justinie? - Mike zapytał kiedy jechaliśmy autem. Pokiwałam głową, ściszając radio.
- Justin'a poznałam kilka lat temu. Bawiliśmy się razem w piaskownicy. Do dzisiaj pamiętam jego grzyweczkę, która zasłaniała mu oczy. - Zaśmiałam się. - Każdego dnia wychodziłam na dwór z nim i wujkiem Jai'em. Można powiedzieć, że nie opuszczałam ich nawet na krok. Myślałam, że kocham Justin'a od pierwszego wrażenia. On.. On nie pałał do mnie sympatią. Spieraliśmy się i nie raz uderzyłam go czymś, ale on nigdy nie podniósł na mnie ręki. Potem przyszedł czas, że musiał wyjechać, zostawić nas by teraz wrócić. - Zakonczyłam, zatrzymując się na czerwonych światłach. Mike gapił się na mnie z uśmiechem na swojej idealnej buźce.
-Mamo, a kochasz go nadal?
- Chyba tak...

Co kochanie, może to był powód dlaczego nazwałeś go "tatą"?
Głaskałam mojego aniołka po główce. Była trzecia w nocy, a ja nie potrafiłam zasnąć.
Wydarzenia dzisiejszej nocy wdały się w mój humor.
Jak on mógł mnie uderzyć? Nie miał pierdolonego prawa.
A Justin? Czemu był taki miły? Co mu się stało? Jedno wiem, że jego dotyk znaczył dla mnie o wiele więcej niż dla niego. Czułam się jak dziecko. Wystarczyło, że dotknął bolącego miejsca, a ono przestało mi doskwierać.

Wibracje obok mojej głowy, poinformowały mnie o nowej wiadomości. Niechętnie chwyciłam telefon.
Kliknełam na kopertkę, a jej zawartość mnie zaskoczyła.

Od: Nieznany

" Nie przejmuj się tym idiotą. Dobranoc. Justin."

Nobodys Pov:

- Jesteś chory! Jeśli oni się dowiedzą, jesteśmy martwi! - Jai krzyknął najciszej jak potrafił, zakrywając usta swoimi dłońmi.
- Jeszcze nam podziękują. No bynajmniej Jasmine. - John zachichotał, wyłaczając telewizor.
To się zabawimy. Pomyślał.

9 komentarzy:

  1. super rodzia艂 ! robi si臋 ciekawie jestem cholernie ciekawa o co chodzi ? co si臋 b臋dzie dalej dzia艂o , a co najwa偶niejsze czego nie mo偶e si臋 dowiedzie膰 jestem mega ciekawa !!!

    OdpowiedzUsu艅
  2. 艢wietny rozdzia艂. Jestem ciekawa co ch艂opcy wymy艣lili czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsu艅
  3. 艢wietny rozdzia艂 podoba mi si臋 (szkoda, 偶e m贸j komentarz wcze艣niej si臋 nie doda艂) czekam na kolejny i uwielbiam to opowiadanie
    Ps. Jak by艣 mia艂a gg to prosz臋 podaj bo chcia艂abym ci臋 o co艣 zapyta膰 ale to prywatne pytanie i nie chc臋 by inni go przeczytali opr贸cz ciebie
    呕ycz臋 mi艂ej weny pozdrawiam i ca艂uj臋

    OdpowiedzUsu艅
    Odpowiedzi
    1. Kochanie, nie pamietam swojego gg, ale tu jest twitter @ilysirkidrauhl 馃挅

      Usu艅
  4. nie mam niestety twittera eh no trudno

    OdpowiedzUsu艅
  5. Swietny rozdzial ! Czekam na next :)

    OdpowiedzUsu艅
  6. genialne! czekam na kolejne rozdzia艂y! powodzenia!
    http://art-of-killing.blogspot.com zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsu艅
  7. kiedy nast臋pny
    /Kiki

    OdpowiedzUsu艅
  8. poprosz臋 o next

    OdpowiedzUsu艅