niedziela, 5 kwietnia 2015

06. "I would hug you, mom"

Teraz tak, najlepiej przeczytajcie do konca ok?
Napisalam, ze rozdzial bedzie co sobote i jak widać pojawił się.
Prosiłam także byście nie pytali sie kiedy kolejny.
Mam szkole i zagrozenie z matmy takze duzo czasu spedzamna nauce. Mam przyjaciol i chce z nimi spedzac czas. Mam rodzine ktora tez jest dla mnie wazne. Nie mam zamiaru spedzac kazdej wolnej godziny od nauki na pisanie.
KOMENTUJCIE LADNIE PROSZE. CHCIALABYM ZNAC WASZE ZDANIE OK? TO NAPRAWDE MOTYWUJE.
DZIEKUJE BARDZO LUNIE BLOOM ZA OSTATNI KOMENTARZ, JESTES KOCHANA!

John Pov:

Siedziałem z Jai'em u nas, na kanapie, czekając na Jasmine z małym by Justin mógł ich zabrać. Szczerze to nie wiem czemu Mike nazywa go ojcem, ale chce by mój młodszy braciszek oddał mu całe swoje serce.

Od tamtego feralnego momentu zamknął się na dziewczyny jak i dzieci. Możecie mi uwierzyć, ale kiedyś Jazzy i Jaxo byli dla niego wszystkim. Codziennie zabierał ich gdzie mógł, a teraz ja przejąłem ten obowiązek.

Wiem także, że wystarczy go podpuścić, a on zrobi tak jak mu zagrasz. Nadal jest mimo wszystko naiwnym dzieckiem, no może już nie dzieckiem.

Widać, że go wkurwiam swoim nastawieniem, ale nie mam innego pomysłu by w końcu coś dotarło do jego zasranej główki.

- To nie wypali. - Mruknął Jai, patrząc na swoje dłonie. On o wiele bardziej przejmował się naszym planem niż ja. Nigdy w życiu nie okłamał Jasmine, oprócz kontaktu z Justinem o którym ona nadal nie wie. Rozumiem go, ale jeśli chce jej szczęścia to musi mi pomóc.
- Wypali tylko przestań się zadręczać, to dopiero pierwszy dzień. - Powiedziałem, podając mu piwo na rozluźnienie. Ja nie mogłem pić ponieważ będę dzisiaj kierowcą.
- Właśnie! Pierwszy dzień, a ja czuję się jak przestępca. - Szatyn warknął w moją stronę, chowając głowę w dłoniach. Było mi go szkoda. Zawsze był poukładany i szczery. Trzymał się słów swojej opiekunki z ośrodka i za to powinnien być szanowany. Żył bez rodziny i miłości, a znalazł się na szczycie w USA.
- Ja nie dam... - Nie zdąrzył dokończyć ponieważ Justin wszedł do salonu z brunetką i małym. Spojrzeliśmy na siebie, układając w głowie jakąś wymówkę wrazie w. Jasmine spojrzała na nas, a następnie podeszła do Jai'a. Odsuneła jego twarz od dłoni i usiadła na jego kolanach.
- Co to jest? - Mrukneła w jego szyje. Posłałem mu wzrok typu "zamknij mordę", a sam jak tchórz, unikałem jej wzroku.
Faktycznie John to nie jest chyba najlepszy pomysł.
- Nic misia. Jedźcie i bawcie się dobrze. - Wymamrotał, całując jej policzek. Dziewczyna ucałowała jego czoło i to samo zrobiła z moim. Uśmiechnąłem się w jej kierunku.

Kiedy opuścili dom, zerknąłem na Jai'a, który był myślami w innej galaktyce.
- Dobra stary! - Położyłem dłoń na jego ramieniu. - Idziemy im pomóc albo bynajmniej pooglądać.

***

Justin Pov

Siedziałem na sali kinowej obok Mike'a, który był po mojej prawej stronie i Jasmine, która była po mojej lewej. Wspólnie wybraliśmy bajkę "Pingwiny z Madagaskaru". Kochałem to oglądać z moim rodzeństwem, więc stwierdziłem, że to nie jest wcale taki zły pomysł.
Podałem małemu cole, a sam wziąłem łyk sprite. Ułozyłem rękę na oparciu i położyłem policzek na otawartej dłoni.

Byłem zmęczony dzisiejszym dniem. Chodziliśmy ponad 2 godziny po sklepach by wybrać dla Mike'a ubrania. Było cholernie ciężko ponieważ brunetka nie miała twgo gustu co maluch. Myślałem, że nigdy nie wyjdziemy z galeri. Jednak kiedy mały zerknął na moją bluzę z napisem "Swag" i czarne lekko opuszczone spodnie, stwierdził, że chce si ubierać tak jak ja.
Cóż ma chłopak gust. Zabrałem ich do moich ulubionych sklepów i bez przeszkód kupiliśmy to co wpadło nam w oko.

Zaśmiałem się cicho kiedy zobaczyłem tych pajaców, wchodzących do sali. Jasmine szturchneła mnie w łokieć.
- O co chodzi? - zapytała szeptem. Była pochylona w moją stronę. Czułem jej gorący oddech na moim uchu i policzku . Poprawiłem się na siedzeniu bo mimo wszystko to było pociągające. Uwierzcie mi, facetowi nie potrzeba wiele by mogł się podniecić.
- Idioci w trzecim rzędzie. - Mruknąłem. Dziewczyna spieła mięśnie. Chciała wstać, ale w pore chwyciłem jej ręke. Kiwnąłem głową by usiadła, a sam wyjąłem telefon z kieszeni.

Do Jai, John.
" Jeszcze chwila, a wam wykurwie. Nie macie nic ciekawego do roboty tylko łazicie za nami jak jakieś FBI"

Wysłałem wiqdomość, a po pięciu minutach, chłopacy jak najciszej ulotnili się z sali.

***

Wyszliśmy na zewnątrz, a raczej ja i Jasmine ponieważ Mike znajdował się na moich ramionach. Trzymałem jego małe nóżki, a on obejmował moją szyje, rękoma. Powoli ruszyłem w stronę plaży.
- Justin, auto jest po drugiej stronie.- Jasmine mrukneła, wskazując na parking. Uśmiechnąłem się delikatnie, patrząc na nią z uniesionymi brwami.
- Nie jestem aż tak głupi. - Zaśmiałem się. - Chce usiaść na piasku i na poważnie pogadać z małym na temat "taty". - Wytłumaczyłem.

Tak, zdecydowałem, że musimy pogadać. On powinnien zrozumieć, że nie może mówić do mnie tato. Nie jestem z nim związany, a znamy się od dwóch czy trzech dni. To nie jest zbyt odpowiednie.
On jest warty taty, który będzie go uczył, zabierał na wycieczki i wychowa go na mądrego, i odpowiedzialnego mężczyzne.

Usiedliśmy na plaży, a mi zabrakło języka w buzi, by cokolwiek powiedzieć.
Z jednej strony bałem się jego reakcji. Nie chce go zranić w żaden sposób, naprawdę.
- Mike. - Brunetka zwróciła się do chłopczyka. - Razem z Justinem, doszliśmy do wniosku, że nie powinieneś nazywać go tatą. - Dodała. Mały spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, ale uśmiech gościł na jego ustach. Pokiwałem głową, oblizując wargi.
- Justin baaaardzo przypomina tatusia. - Mike mruknął, bawiąc się palcami. Zawiesiłem na nim wzrok, czekając na dalszą wypowiedź. Co jak co, ale mnie zaciekawił. - Tatuś miał tyle samo lat ile ty, kiedy Bozia zabrała go do siebie. Miał takie same włoski tylko o wiele jaśniejsze. Jego oczy były mniejsze niż twoje, ale tego samego koloru. Zawsze śmieliśmy się, źe ukradł...hm jak to się nazywało, noo. O! Mam fabryke czekolady i wlał ją do oczu. To było zabawne. Macie duuuużo wspólnego.- Wyjaśnił, patrząc na morze.
Nigdy w życiu nie spodziewałbym się takiej wypowiedzi po małym dziecku. Przypominam mu ojca, kurwa mać. On musi za nimi tęsknić. Żyć bez rodziców jest ciężko.

Ja żyłem bez nich. Zawsze bardziej interesowali się moim rodzeństwem. Ja byłem dla nich jak powietrze. Nawet nie przychodzili do mnie do szkoły, kiedy miałem występy muzyczne. Uważali, że powinnienem grać w kosza albo piłke. Owszem, byłem w tym dobry, ale nigdy do tego stopnia, żeby mama i tata byli dumni. W rodzinie Bieber'ów byłem piątym kołem u wozu, czyli nikim kto zasłużył na szczęście.

***

Otworzyłem drzwi i najciszej jak mogłem, wszedłem do domu. Światła były zgaszone więc albo John śpi albo gdzieś wyszedł. Stawiałem maleńkie kroczki ponieważ od nadmiaru alkoholu w organiźmie, nie czułem się na siłach. Po tym jak odwiozłem ich do domu, pojechałem na impreze, ostrą impreze.
Nie miałem ochoty iść do pokoju, więc usiadłem na schodach i przymknąłem oczy.

***

Potrafiłeś powiedzieć mi w twarz,
Że nie jestem wart, tego co mam.
Byłeś wpatrzony w każdego, ale nie we mnie.
Śmiałeś się kiedy ja, jak cienias płakałem w pokoju.
Twoje słowa mnie raniły, ale wolałem zamknąć się by móc iść.
Iść jak najdalej od Ciebie i twojego poukładanego życia. *TEKST WYMYSLILAM SAMA. TEN NA DOLE TAKZE WIEC JAK MOZESZ NAPISZ CO O NIM SADZISZ. BTW TAKIE MOJE TEKSTY PIOSENEK BEDA CZESCIEJ W ROZDZIALACH"

- Justin, chodź spać. Jesteś pijany i zaczynasz znowu się załamywać, a nie chce patrzeć jak płaczesz. - John przerwał śpiew Justina i chwycił go za ramiona by następnie powoli wnieść do pokoju.

Nienawidził siebie za to, że nigdy nie przejmował się swoim bratem. Obwiniał się o jego stan psychiczny. Nie mógł znieść widoku jego braciszka w takim stanie.

Justin śpiewał dalej, a łzy świeciły w jego dużych czekoladowych oczach, pełnych smutku i nadzieji.

Obiecałaś, że się zmienisz, ale zdajesz sobie sprawę, że to były chore puste obietnice.
Marzyłem by znaleźć się w twoich matczynych ramionach.
Chciałem poczuć to co czuła reszta twoich dzieci.
A wiesz co?
Najzabawniejsze jest to, że kochałem Cię.
Uwielbiałem patrzeć jak gotujesz czy sprzątasz.
Widziałem w tobie najwspanialszą kobietę, mimo moich słonych łez, płynących przez Ciebie.**

***

Jasmine stała na balkonie, paląc papierosa. Łzy płyneły po jej policzkach kiedy wspomnienia uderzyły w nią jak największy kamień.
Dokładnie pamiętała płonący dom i cichy płacz. Wbiegła do niego mimo sprzeciwu taty. Ciepło, spowodowane ogniem, parzyło jej skóre, ale nie poddawała się. Dobiegła na górę do malutkiego pokoju.
Mały chłopczyk leżał na łóżeczku, wołając swoich rodziców. Jego głosik był słaby przez dym, którwgo się na wdychał.
Chwyciła go i znalazła się na dworze, pełnym policji, straży pożarnej i pogotowia.

Dziewczyna spojrzała na sąsiedni balkon. Alex stał oparty o barierkę, patrząc na nią smutnym wzrokiem. Brunetka wytarła łzy i odwróciła się by wejść.
- Dobranoc księżniczko. - Alex mruknął za nim Jasmine znikneła w pokoju.

11 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. trochę sie pogubiłam i zbytnio nie wiem jaki plan maja mike i jai mogłabyś to jakoś wyjaśnić oraz czemu jb zamknął się na dziewczyny i dzieci ale tak to rozdział super

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plan ma Jai i John, ale w tym kęs, że on będzie ujawniony pod koniec opowiadanie. To czemu Justin zamknął się na dziewczyny także jest narazie tajemnicą :)

      Usuń
  3. Kocham !!!! Cudny jak zawsze :) weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny :) juz nie moge sie doczekać następnej soboty !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie masz za co mi dziękować nic takiego nie zrobiłam ale cieszę się że chociaż trochę pomogłam. Rozdział jak zawsze podoba mi się i teksty piosenek tak że są fantastyczne masz ogromy talent do pisania piosenek i opowiadań. Życzę ci wszystkiego dobrego i dużo weny oraz powodzenia z matematyką trzymam za ciebie kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luna Bloom ty się tak nie podlizuj bo możemy pisać co chcemy a ty masz gówno do gadania więc zamknij swoją mordę. A co do rozdziału jest nawet spoko czekam na kolejny

      Usuń
    2. Dziękuje, jednak proszę Cię o nie obrażanie w tak ostry sposób moich czytelników.

      Usuń
  6. rozdział zajebisty

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo !!!! Czekam na następny !!!! Mam nadzieje ze będzie dłuższy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział :D

    OdpowiedzUsuń